źródło: Saleństwo w religiach świata.
Słodko jest temu, kto w górach,
Znużony tańcem w kręgu,
Padnie na ziemię odziany
W świętą nebrydę, złowionego
Kozła krew pijąc i gryząc surowe mięso.
Eurypides (Bch 135-39, s. 422)
Podczas kultowej wędrówki górskiej (óreibasm), tworzącej rytualny korowód taneczny (thiasos), dochodziło w stanie „zbiorowego szaleństwa" do rozrywania (sparagmos) surowego mięsa byka, kozła lub jelenia i do pożerania (ómo-phagia) go na surowo. Badacze uważają omofagię za kompleks rytualny, dzięki któremu nabywa się właściwości boga. Zdaniem J. Harrison, omofagia to „prototyp wszelkich sakramentów i ofiar", swego rodzaju pierwotna eucharystia.
Wielu uczonych z przełomu XIX i XX w. uważało rytuały wspólnotowe za swego rodzaju komunię. Tym samym tropem poszli O. Gruppe (1906:734), L. R. Farnell1156 i E. R. Dodds, uznający omofagię za sakrament, będący bardziej ucywilizowaną wersją pierwotnej ofiary z człowieka (GI 220). J. Bayet zaś (1954:247) nazwał ją „dziką komunią" (fr. sauvage communion). Początkowo miał to być rytuał czysto magiczny: jego uczestnicy sądzili, że w ten sposób nabędą siły byka, uważanego za jej symbol. Zdaniem Harrison (1903:486-488), z czasem ryt zyskał Wymiar mistyczny, a byk zaczął symbolizować - a w opinii Thomsona (1940:173) nawet ucieleśniać - Dionizosa i nieśmiertelność. Zgodnie z zasadami magii homeopatycznej, jeśli zje się ciało boga, zyskuje się jego moc i atrybuty (GI 219; Obbink 1990:66).
Poglądy Harrison i kontynuatorów o omofagii poddało krytyce wielu klasycy-stów, w tym W. Otto (1933:107, 130-132), R. P. Winnington-Ingram (1948:156, p. 1), A. Henrichs1158 oraz J. Bremmer (1984: 267). Henrichs (1982:146-147) uznał za błędne, że różne elementy mitu i rytuału związane z menadami Dodds rzutował w konkretne miejsce czasu i przestrzeni oraz że „szaleństwo" menad przypisał ich rzeczywistym problemom umysłowym, a nie fizycznemu wyczerpaniu. Dopóki bowiem „nie zyskamy pewności, że Grecy identyfikowali Dionizosa ze zwierzętami składanymi mu na ofiarę i że historyczne menady praktykowały omofagię w dosłownym sensie, cała ta teoria pozostanie tylko wspaniałym domkiem z kart" (160).
Zdaniem Doddsa, późnoantyczni autorzy greccy rozumieli omofagię tak, jak pierwotni chrześcijanie eucharystię: dzielenie mięsa traktowali jako pamiątkę śmierci Dionizosa, podobnie jak łamanie chleba chrześcijanie traktowali jako pamiątkę śmierci Jezusa. Ich tropem poszli niektórzy autorzy współcześni.
Widać tutaj pewien związek z koncepcją R. Girarda (1982). W jego ujęciu człowiek mający pewne określone cechy, podczas tzw. kryzysu mimetycznego w łonie wspólnoty staje się jej kozłem ofiarnym: poświęca go ona na rzecz wspólnej zgody. W ten sposób staje się lekiem uzdrawiającym społeczność. Złożony w ofierze, po śmierci zostaje deifikowany i staje się bóstwem, elementem sacrum i ośrodkiem kultu religijnego. Ofiara przemocy wywiera więc pośmiertny odwet na swoich prześladowcach i ich potomkach; stają się oni ofiarami sacrum. W ten sposób - przez ponawiany rytuał - każdorazowo zapewnia wspólnocie swoich czcicieli spokój. W tej optyce religia to regulator życia społecznego, który ma na celu niedopuszczenie do wybuchu przemocy. Amoralni bogowie mitologii odzwierciedlają stan świadomości w przymitywnej hordzie, w której dominowały zwierzęce instynkty, przemoc i gwałt. Ripinski-Naxon (2002:17-18) uważał, że stłumienie niskich popędów było ceną, jaką ludzie zapłacili za postęp cywilizacyjny. Tym niemniej oddawanie czci bogom uważano za niezbędny element (Od. 6.120-121), pozwalający wspólnocie przetrwać, wyjść ze stanu dzikości i ucywilizować się (GR 247). W miarę upływu czasu religie wypracowały własne teologie, które tłumaczyły niesprawiedliwe i okrutne działanie bogów wyższą koniecznością, przeznaczeniem i sprawiedliwością.
Złagodzona postać bachizmu przekształciła się z czasem w orfizm i pitagoreizm. Orficy praktykowali rytualną omofagię, która była prawdopodobnie dostępna wyłącznie wtajemniczonym i odzwierciedlała pierwotny mord tytanów na odpowiedniku Dionizosa Zagreusie, zmieniającym często postać jak trick-ster-transformer.
Zdaniem cytowanych przez Doddsa (1944b:xvii) autorów starożytnych (jak Firmicus Maternus i Focjusz), omofagia nawiązywała do mitu rozszarpania i pożarcia ciała młodego Dionizosa. Dla badacza szamanizmu jest to pierwowzór wizyjnego rozczłonkowania, które z czasem stało się elementem inicjacji kandydata na szamana. Bóstwo pierwszych hominidów, pojawiające się w ich wizjach, było niezróżnicowanym sacrum. Mogło jawić się jako „szalone", żądało krwawych ofiar i otrzymywało je. Ofiary z ludzi stopniowo zastępowano ofiarami ze zwierząt, krwawą chłostą przy ołtarzu bóstwa (Pauz. 3.16.9-10) albo upuszczeniem kilku kropel krwi z ludzkiej szyi (IT 1460-1461). Starożytności nie była obca krytyka krwawych ofiar, a nawet uważanie je za szaleństwo. Jednak przy braku centralnej instytucji religijnej archaiczne praktyki związane ze spa- ragmos i omofagią nadal utrzymywały się w odległych regionach górskich (Len- gauer 1994:107-109). Zdaniem Henrichsa (1970:32-35), jeszcze w II w. w Egipcie, Syrii i Afryce Północnej składano dzieci w ofierze, a schemat inicjacyjny przypominał wtedy rozszarpanie dziecka Dionizosa/Zagreusa przez tytanów. Ten pierwotny stan idealizował Hezjod, wyobrażając sobie, że w Złotym Wieku panował pełen błogostan, a ludzie i bogowie żyli beztrosko (Pid 112-115).